Przejdź do głównej zawartości

"Diabolika" S.J. Kincaid

Czy czasem, pomiędzy domowymi obowiązkami, szkołą i czytaniem książek, zastanawiacie się, jak będzie wyglądał świat w przyszłości? Czy ludzie będą żyć jeszcze na Ziemi? A może zbudują statki, przeniosą się w przestrzeń kosmiczną, odnajdą inne planety, a podróż do najbliższego sąsiada będzie trwała tydzień?

Jacy będą ludzie? Co będą robić, czym będą się zajmować, kiedy zgłębią już całą naukę wszechświata? Czy natura ludzka choć trochę się zmieni? A może nadal będą nastawieni na władzę, pieniądze i piękno?

I czy ludzie będą jedynymi istotami żyjącymi? Mnóstwo pytań, odpowiedzi tylu, ilu ludzi żyje na świecie i tyle samo wyobrażeń na temat przyszłości. Jedną z wizji, z tych całkiem możliwych, jednak odległych czasowo, jest świat, który przedstawiła S.J. Kincaid w powieści Diabolika.

Diabolika. Kto to? Co to? Są to stworzenia chroniące zamożne rodziny. Są strażnikami. Są agresywne, bezlitosne, okrutne silne i lojalne wobec osoby, którą chronią. Stworzone zostały do zabijania w imię bezpieczeństwa osoby, dla której zostały wyhodowane.

Takim stworzeniem jest Nemezis. Została stworzona, by służyć córce senatora Impriana - Sydonii. Kocha ją jak siostrę i oddałaby za nią życie. Tego właśnie oczekuje od Nemezis matka Sydonii, która wysyła ją do cesarstwa, gdzie diabolika musi udawać, że jest Sydonią i w razie potrzeby musi umrzeć jako Sydonia. Jednak wśród bezwzględnych ludzi walczących o władzę, wśród ludzi, dla których na porządku dziennym jest narkotyzowanie się dla przyjemności, Nemezis odnajduje w sobie cząstkę człowieczeństwa. Do czego to doprowadzi samą Nemezis? I czy za sprawą zwykłej diaboliki cokolwiek zmieni się w imperium?

 Diabolika intrygującym prologiem zaprasza czytelnika w przyszłość która może czekać człowieka. Człowieka, który w drodze do lepszej, bogatszej przyszłości, staje się zupełnym ignorantem skupionym tylko na władzy, na utrzymaniu tronu, na podporządkowaniu ludzi nowej, fałszywej religii. Autorka przedstawiła nam wizję przyszłości w bardzo ciekawej powieści. Skonstruowany przez nią świat zachwycił mnie, ale nie nasycił, czułam lekki niedosyt, chciałabym, żeby został rozwinięty bardziej szczegółowo. Chętnie zobaczyłabym więcej opisów, gdyż te, co były, szybko umykały mi pomiędzy wydarzeniami. Z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę, że zaburzyłoby to dynamikę powieści. Jestem rozdarta w tej kwestii.

Bohaterowie powieści, zwłaszcza główna bohaterka - Nemezis - oraz Tyrus bardzo przypadli mi do gustu, mimo że to takie typowe kreacje. Silna, młoda diabolika, gotowa na wszystko, byle tylko chronić swoją panią, wmawiająca sobie, że jest tylko "maszyną" służącą jednej właścicielce, powoli odkrywa, że jest w niej jakiś pierwiastek człowieczeństwa. Pokochałam ją za niedopuszczanie do siebie myśli, jak niewiele różni się od człowieka i za to, jak powoli odkrywała w sobie ludzkie cechy, ludzkie odczucia - ból, radość, smutek, miłość, a nawet zazdrość. Było to tak piękne, jak obserwowanie małego dziecka, które tak samo doświadcza pierwszych odczuć, pierwszego uśmiechu, płaczu, radości, smutku, miłości.

S.J. Kincaid wywoływała przeróżne emocje. Dlaczego? Ponieważ świetna narracja pozwala głęboko wczuć się w główną bohaterkę i doświadczać wszystkich tych rzeczy razem z nią. Jest bardzo fascynujące, zwłaszcza, że Nemezis większość uczuć i emocji przeżywała po raz pierwszy. Często też wkradała się zwykła, czytelnicza złość, kiedy było się świadkiem tak głupich decyzji bohaterów, które zaważały na relacjach... wrr!

Diabolika wciągnęła mnie, zawładnęła mną, chociaż czytałam tę książkę dosyć długo - zaczęłam na telefonie, co było dosyć uciążliwe, dopiero na ostatnie 100 stron wypożyczyłam egzemplarz z biblioteki i pochłonęłam je w jeden wieczór. Świat przedstawiony bardzo mi się spodobał, bohaterowie również. Język to kolejny atut owej powieści - idealny dla lekkiej powieści, która ma być czystą przyjemnością. A zakończenie? Typowe i raczej niezaskakujące, ale nie zepsuło ono całokształtu powieści. Jako fanka, której Nemezis skradła serce, takiego właśnie zakończenia oczekiwałam!

Podsumowując Diabolika to wybuchowa mieszanka wizji przyszłości, powolnego upadku cesarstwa, zamachu stanu, rodzącej się powoli miłości i odnajdywania w sobie człowieczeństwa. Mimo, że powieść jest złożona z wielu schematów, powyciąganych z innych powieści, nieźle to tutaj zagrało. Jest to powieść godna polecenia Moondriverom, fanom fantastyki, w ogóle wszystkim. Ode mnie mocne 7, gorąco polecam!

Tytuł: Diabolika
Autor: S.J. Kincaid
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Liczba stron: 412
Ocena: +7/10

Komentarze

  1. Dużo ciekawych opinii czytałam o tej książce, może się kiedyś na nią skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja często czytam na telefonie i chwalę sobie, chociaż oczywiście wolę książki w tradycyjnej, papierowej wersji.
    "Diabolika" przyciągnęła moją uwagę jeszcze w zapowiedziach. Czytałam sporo recenzji, większość pozytywnych, chociaż nie wszystkim aż tak przypadła do gustu. Myślę, że dla mnie będzie świetną książką i wydaje mi się, że Autorka mogła w niej przemycić nie tylko nowy, dobrze wykreowany świat i bohaterów, ale jakieś prawdy o kondycji ludzkości... tak czuję, chociaż jeszcze lektura przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kocham literaturę piękną, teraz czytam Myśliwskiego☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka niestety nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainteresowałaś mnie swoją recenzją, więc zdecydowanie muszę sięgnąć po tę książkę :) Fantastyka to moje klimaty, a tutaj pomysł na fabułę wydaje się być ciekawy :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak będę mieć okazję, przeczytam tę książkę, jej recenzje brzmią zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tą książkę i wiem, że muszę ją przeczytać. Jest jak najbardziej w moim guście ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobra historia. Jestem zadowolona z lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo możliwe, że z Diaboliką moje ścieżki się skrzyżują :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam podobną opinię co do Diaboliki! Też się irytowałam, kiedy bohaterowie podejmowali głupie decyzje, ale... to chyba urok książek :D. Jestem ciekawa jak autorka poprowadzi całą trylogię!
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się książka bardzo podobała - oryginalna i ciekawie napisana ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Taka tematyka póki co do mnie nie przemawia, ale może kiedyś się to zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka, o której czytałam mieszane opinie, większości jednak się spodobała, chętnie wypracuję własne zdanie na jej temat. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszy raz słyszę o tej książce :D Ale chętnie przeczytam!
    Mój blog ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem na tak, bardzo intryguje mnie ta pozycja. ;) Już od czasów reklamowania jej przed premierą. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Częstokroć zastanawiam się nad losami przyszłych generacji i zamieram w niepokoju, ponieważ wydaje mi się, że w obliczu naszej ludzkiej ignoracji i braku umiejętności wysnuwania konkluzji nie ta przyszłość nie będzie świetlana :(

    Co się tyczy samej powieści - zaintrygowała mnie konstrukcja głównej bohaterki, która zjednała sobie moją sympatię stopniowym odkrywaniem siebie. Wydaje mi się, że w wyrazizstości i typowości głównych postaci często tkwi ich siła :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam tę książkę już jakiś czas temu, ale nadal pamiętam, jak ogromne wrażenie na mnie zrobiła! ;) Bardzo mi się podobała i chętnie rozejrzę się za czymś jeszcze spod pióra autorki. :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Immunitet" Remigiusz Mróz

To nie moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem, choć buszując po moim blogu można tak wywnioskować. Z naszym rodzimym, określanym przez media jako najpłodniejszym polskim pisarzem miałam już do czynienia kilkukrotnie. Trzykrotnie podczas czytania trylogii o Wiktorze Forście, której na dobra sprawę nie zakończyłam, ponieważ Trawers baaardzo mnie zanudził (a tu wychodzi "Deniwelacja" O.O), oraz trzykrotnie podczas przygody z Joanną Chyłką i Zordonem. "Immunitet" to już siódma z kolei książka Mroza, którą miałam w swoich rękach i którą z ogromną chęcią przeczytałam. Choć, szczerze powiedziawszy, pierwsze 200 stron słabo mi szło, były mało wciągające, sprawa, którą tym razem dostali, niezbyt mnie zachęciła, ale po tych dwustu stronach (nie poddałam się, bo wierzę w Remigiusza, Chyłkę i Zordona) w końcu coś zaskoczyło, motor do czytania się włączył i oto jestem. Świeżo po lekturze "Immunitetu"! Sebastian Sendal, sędzia Trybunału Konstytucyjnego, najmł

"Jak gdybyś tańczyła" Diane Chamberlain

Wystarczy przeczytać tytuł, a części z Was pewnie nasuwa się pytanie: "Znowu ona? Znowu Chamberlain?". No tak, znowu powieść Diane Chamberlain. Tym razem przychodzę do Was z najnowszą jej książką, pt: "Jak gdybyś tańczyła", która urzeka opisem oraz ujmuje za serce okładką. A treść? Czy jest równie intrygująca, ciekawa i sycąca? Czy odkładając książkę, czujemy rozczarowanie, czy raczej zadowolenie z przeczytanej przed momentem powieści? Książka opowiada historię Molly, która wiedzie niezłe życie - ma pracę, dom nad głową, kochającego męża. Jedyne, czego jej brakuje to dziecko i.. stuprocentowa szczerość w związku. Wraz z mężem starają się o adopcję, gdyż nie mają już perspektyw na posiadanie własnego, biologicznego potomka. Ale kobietę ogarniają wątpliwości i zalewa ją fala pytań - czy da sobie z tym wszystkim radę, czy pokocha adoptowane dziecko jak swoje, czy będzie dla niego dobrą matką? Ponadto tajemnica, która skrywa burzy jej spokój, odzywają się duchy prze