Przejdź do głównej zawartości

"Jak gdybyś tańczyła" Diane Chamberlain

Wystarczy przeczytać tytuł, a części z Was pewnie nasuwa się pytanie: "Znowu ona? Znowu Chamberlain?". No tak, znowu powieść Diane Chamberlain. Tym razem przychodzę do Was z najnowszą jej książką, pt: "Jak gdybyś tańczyła", która urzeka opisem oraz ujmuje za serce okładką. A treść? Czy jest równie intrygująca, ciekawa i sycąca? Czy odkładając książkę, czujemy rozczarowanie, czy raczej zadowolenie z przeczytanej przed momentem powieści?

Książka opowiada historię Molly, która wiedzie niezłe życie - ma pracę, dom nad głową, kochającego męża. Jedyne, czego jej brakuje to dziecko i.. stuprocentowa szczerość w związku. Wraz z mężem starają się o adopcję, gdyż nie mają już perspektyw na posiadanie własnego, biologicznego potomka. Ale kobietę ogarniają wątpliwości i zalewa ją fala pytań - czy da sobie z tym wszystkim radę, czy pokocha adoptowane dziecko jak swoje, czy będzie dla niego dobrą matką? Ponadto tajemnica, która skrywa burzy jej spokój, odzywają się duchy przeszłości, a to wszystko uświadamia jej, że prawdziwa, kochająca się rodzina powinna zostać zbudowana na prawdzie, całkowitej prawdzie. Ale jak, po kilkunastu latach małżeństwa, wyznać najbliższej osobie, że jednak matka Molly żyje, a córka uśmierciła ją w swoim życiu dlatego, że karmiła ją, a wraz z nią wszyscy krewni, kłamstwami dotyczącymi życia i śmierci ojca? Czy mąż wysłucha historii i zrozumie? Czy nie odejdzie? A czy sama Molly da radę pogodzić się ze swoją przeszłością?

 "Jak gdybyś tańczyła" to kolejna powieść autorki, która mnie urzekła swoją tajemnicą, zawiłością losów ludzkich oraz prostotą przekazania. Jeszcze całkiem młoda kobieta straciła dziecko, o którym marzyła. Wraz z mężem jednak się nie poddają, szukają innych sposobów, aby spełnić swoje pragnienie, aby dopełnić rodzinę. Ta postawa doskonale mówi o tym, jak bardzo Ci ludzie muszą się kochać, jak wiele wsparcia wzajemnie sobie okazują i jak silni są ci bohaterowie. Temat adopcji jest następnym trudnym tematem poruszonym przez autorkę. Pisarka pokazuje czytelnikowi, jak wygląda przygotowanie do niej, formalności z nią związane oraz wszelakie uczucia towarzyszące rodzicom zastępczym i młodej matce, która postanawia oddać swój największy skarb w ręce obcych ludzi.


Jednak los dorosłej Molly i jej męża to nie główny temat. W powieści występuje przede wszystkim nastoletnia Molly - czternastoletnia dziewczynka, która żyje w swoim małym świecie, w Morrison Ridge. Wokół siebie ma głównie rodzinę, z którą jest ogromnie zżyta i ojca, będącego dla niej wzorem do naśladowania, bohaterem, osobą, za którą poszłaby w ogień. Śledząc losy młodszej Molly, widzimy jak z córeczki tatusia, przeobraża się powoli w dziewczynę szukającą wrażeń, której zaczyna zależeć na pierwszych zbliżeniach z chłopakiem, która nie dostrzega, co tak naprawdę dzieje się wokół niej. Przewracając kartkę za kartką, jesteśmy coraz bliżej odkrycia prawdy o rodzinie Molly, o śmierci ojca oraz o ucieczce i wyrzuceniu pozostałej rodziny z pamięci. 

Diane Chamberlain podała nam kolejną dobrze skonstruowaną powieść, chociaż moim zdaniem było tutaj zdecydowanie mniej tajemnic, mniej pytań do zadania, sprowadzało się to wszystko do jednej zagadki, która trochę ciągnęła mi się przez te, niewiele ponad 500 stron. Narracja poprowadzona została w pierwszej osobie - przez dorosłą oraz przez nastoletnią Molly. Język, jakiego używa pisarka w swoim fachu jest prosty, nieskomplikowany, jej powieści doskonale się przez to czyta, trafiają one prosto do serca czytelnika, bez nadmiernych analiz, rozdrabniania i rozkładania na części pierwsze.

Powieść bardzo mi się podobała, chociaż nie wydaje mi się, by to była najlepsza w wykonaniu pisarki.
Polecam tę książkę wielbicielom powieści obyczajowych. Jest ona doskonała dla ludzi, którzy szukają rozrywki, ale związanej z niebanalnym, dorosłym tematem. Myślę, że sprawdzi się również u fanów Jodi Picoult czy Lisy Genovy.

Tytuł: Jak gdybyś tańczyła
Autor: Diane Chamberlain
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 504
Ocena: 7/10

Komentarze

  1. Ja wielbicielką powieści obyczajowych zdecydowanie nie jestem, dlatego to nie pozycja dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, aczkolwiek każdy ma swój gust, swoje upodobania, które należy szanować :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Nie czytałam żadnej z książek autorki, ale planuję to zmienić, myślę, że zacznę właśnie od tej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrób to jak najszybciej, warto! :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Adopcja to wbrew pozorom bardzo trudny temat. Niby wszyscy mamy wiele współczucia dla porzuconych dzieci, ale z drugiej strony jest też mnóstwo wątpliwości, jak poradzić sobie z wychowaniem takiego dziecka po przejściach. Im starsze tym może to być trudniejsze, a nie zawsze udaje nam się zwalczyć wszystko miłością... No właśnie czy miłość może przyjść sama z siebie do właściwie obcego dziecka i tak nas obezwładnić, by stało się nasze? Nie każdy tak potrafi mimo wielu szczerych chęci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, adopcja to ogromy trud. Wiąże się z tym wielka odpowiedzialność za swoje decyzje, bo co, jeśli weźmiemy dziecko, ale po jakimś czasie wyjdzie, że jednak nie dajemy rady, że to za duży wysiłek, że dziecko sprawia problemy, że jednak nie potrafimy go pokochać całą sobą? To nie jest rzecz, którą można oddać do sklepu, bądź wymienić. Tutaj trzeba liczyć się nie tylko ze swoimi uczuciami, ale również z uczuciami młodych ludzi i maleństw, które szukają ciepła, miłości, domu, rodziny. Poza tym można trafić na dziecko, którego rodzice nie tyle zmarli, ile go opuścili. A co jeśli po jakimś czasie dopadną ich wyrzuty sumienia, pod wpływem jakiegoś impulsu zmienią się i zacznie się walka o dziecko, bądź będą chcieli uczestniczyć w życiu owego dziecka? Całe mnóstwo pytań i wątpliwości wiąże się z tematem adopcji, uważam, że ludzie, którzy się na to decydują i potrafią utworzyć szczęśliwe rodziny, to prawdziwi bohaterowie.

      Usuń
  4. Muszę w końcu poznać prozę tej autorki. Mam jej dwie książki w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zapoznać się jak najszybciej :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Od niedawna lubuje się w książkach tej autorki, a ta bardzo przypadła mi do gustu :) Rewelacyjna i zdecydowanie warta polecenia.

    Pozdrawiam,
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz podobne zdanie :)

      Pozdrawiam i polecam inne jej powieści :)

      Usuń
  6. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale mam na nie ogromną ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zacząć jak najszybciej, bo warto :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Nie miałam jeszcze styczności z tą autorką. Ale myślę, że jak już będę chciała sięgnąć to zacznę od tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo słyszałam o tej autorce, ostatnio wszędzie widzę jej książki :-) Trzeba w końcu skusić się i coś przeczytać. Myślę, że "Jak gdybyś tańczyła" mogłoby być całkiem w moim guście :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powinna przypaść mi do gustu ;) oby! Nie spodziewałam się takiego entuzjazmu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wrażeń czytelniczych sprowokowanych umiejętnie skomponowaną powieścią nigdy dość, więc z przyjemnością zanurzyłam się w Twojej relacji, ciekawa, co kryje się pod wzruszającą okładką. Powieści obyczajowe należą do moich ulubionych, a ta, dodatkowo podejmująca temat trudny i arcydelikatny wydaje się być interesująca tak jako dobrze zrealizowane przemieszanie perspektyw czasowych, jak i taktownego głosu w dyskusji na temat adopcji. Historia Molly już teraz silnie nie zaintrygowała, a sama postać zdobyła nie tylko moją ciekawość, ale i odcień sympatii...
    W przyszłości nie przejdę obojętnie obok tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Such, a beautiful post,

    I follow you, your blog was shared on A Showcase
    Zapraszam do nas. Będzie nam bardzo miło, jeżeli zostawisz po sobie ślad w postaci obserwacji / subskrybcji oraz komentarza.
    Chic Poradnik

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Immunitet" Remigiusz Mróz

To nie moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem, choć buszując po moim blogu można tak wywnioskować. Z naszym rodzimym, określanym przez media jako najpłodniejszym polskim pisarzem miałam już do czynienia kilkukrotnie. Trzykrotnie podczas czytania trylogii o Wiktorze Forście, której na dobra sprawę nie zakończyłam, ponieważ Trawers baaardzo mnie zanudził (a tu wychodzi "Deniwelacja" O.O), oraz trzykrotnie podczas przygody z Joanną Chyłką i Zordonem. "Immunitet" to już siódma z kolei książka Mroza, którą miałam w swoich rękach i którą z ogromną chęcią przeczytałam. Choć, szczerze powiedziawszy, pierwsze 200 stron słabo mi szło, były mało wciągające, sprawa, którą tym razem dostali, niezbyt mnie zachęciła, ale po tych dwustu stronach (nie poddałam się, bo wierzę w Remigiusza, Chyłkę i Zordona) w końcu coś zaskoczyło, motor do czytania się włączył i oto jestem. Świeżo po lekturze "Immunitetu"! Sebastian Sendal, sędzia Trybunału Konstytucyjnego, najmł

"Diabolika" S.J. Kincaid

Czy czasem, pomiędzy domowymi obowiązkami, szkołą i czytaniem książek, zastanawiacie się, jak będzie wyglądał świat w przyszłości? Czy ludzie będą żyć jeszcze na Ziemi? A może zbudują statki, przeniosą się w przestrzeń kosmiczną, odnajdą inne planety, a podróż do najbliższego sąsiada będzie trwała tydzień? Jacy będą ludzie? Co będą robić, czym będą się zajmować, kiedy zgłębią już całą naukę wszechświata? Czy natura ludzka choć trochę się zmieni? A może nadal będą nastawieni na władzę, pieniądze i piękno? I czy ludzie będą jedynymi istotami żyjącymi? Mnóstwo pytań, odpowiedzi tylu, ilu ludzi żyje na świecie i tyle samo wyobrażeń na temat przyszłości. Jedną z wizji, z tych całkiem możliwych, jednak odległych czasowo, jest świat, który przedstawiła S.J. Kincaid w powieści Diabolika . Diabolika. Kto to? Co to? Są to stworzenia chroniące zamożne rodziny. Są strażnikami. Są agresywne, bezlitosne, okrutne silne i lojalne wobec osoby, którą chronią. Stworzone zostały do zabijania w imi